MARTA I GRZEGORZ | ŚLUB POD LIPAMI W MOJESZU

To była miłość od pierwszej wiadomości. Moja do Nich, oczywiście, chociaż dało się wyczuć, że sympatia jest obustronna. Instagram, mail, spotkanie i nagle w lutym nie mogę doczekać się lipca. Pięć miesięcy minęło bardzo szybko i przyjechałam do agroturystyki “Pod Lipami” w Mojeszu, niewielkiej wioski na Dolnym Śląsku. Od pierwszych chwil mogłam poczuć się jak w rodzinie, z każdej strony witał mnie uśmiech i ta radość, zwłaszcza Marty i Grzegorza, towarzyszyła mi od pierwszego do ostatniego zdjęcia.

M&G zaplanowali czas na sesję jeszcze przed ceremonią i było to genialne rozwiązanie. Pojechaliśmy w trójkę na skraj lasu, oni pohasali, poskakali i pół godziny później byliśmy już w Urzędzie Stanu Cywilnego w Lwówku Śląskim. Sprawdziłam wcześniej zdjęcia urzędu i wiedziałam czego się spodziewać, ale dopiero na żywo wnętrza zrobiły na mnie niesamowite wrażenie. Sala cała w drewnie, w oknach witraże, dla Młodych dwa królewskie fotele, nad nimi ogromny żyrandol. I oczy mokre od słów i wzruszeń.

To nie była jedyna ceremonia zaślubin tego dnia, bo spacerem przeszliśmy do Sali Królestwa. Czuję, że tamte chwile, wykład, przysięga, życzenia, są bardziej intymne, dlatego ta część reportażu pozostanie tylko dla rodziny.

Tymczasem przenieśmy się do Mojesza, gdzie “Pod Lipami” zaczęła się zabawa, i to taka na całego, z podskokami, huśtawkami, szalonymi zdjęciami grupowymi w polu i mokrym od tańców parkietem. Zobaczcie sami.

sala: Pod Lipami, Mojesz
suknia: Ochocka Atelier
kwiaty na stole pary młodej i w bukiecie: Kwiaty i Miut
kolczyki: DIY <3